środa, 29 maja 2013

Sen 74. Gramy w Lemury

Lemur Brązowooki i ja. Ja i Lemur Brązowooki. Tak dużo nas łączy, tak dużo nas dzieli. Widujemy się prawie codziennie, jeśli nie, dzwoni i zadaje dużo pytań. Potrafimy rozmawiać, spędzać ze sobą wolny czas, nie męczy nas milczenie, pracujemy przy remoncie łazienki, wspólnie wychodzimy do miasta, mamy podobne plany i marzenia. Pasują na nas nasze ubrania - on chodzi w mojej bluzie, ja w jego. Rozmawiamy o wszystkim, patrząc sobie w oczy i żaden z nas nie ucieka wzrokiem w kąt.
- Wiesz, że gdybyśmy mieszkali razem, to byśmy się pozbijali?
- Aha...
- Ale by było za to ciekawie...
- Aha...
Lecz to wszystko jest tylko snem, to nocne wizje zmęczonego życiem umysłu. Nieświadome pragnienie kochania jest silniejsze niż oparcie się pokusie na lody waniliowe z orzechową posypką... Lemur Brązowooki jest wytworem sennego marzenia i istnieje w moim świecie na innych prawach niż moi znajomi z pracy. Tak naprawdę go nie ma i nigdy nie było. Tak samo jest z Lemurem Błękitnookim. Był, nie będąc, znikł, będąc w innym miejscu, w innym świecie. Lemury to filozofia snów, a pofilozofować zawsze można!
Moja opowieść o Lemurach jest tylko snem i niczym innym. Nie istniejemy w rzeczywistości, nie ma nas i nigdy nie było. To typ postmodernistycznej gry! Szkoda, bo może w rzeczywistości osoby takie byłyby ciekawe i ktoś może by na nie zwrócił uwagę. Szkoda że tak nie jest i szkoda, że sny Lemura Katty nigdy się nie spełnią...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz