niedziela, 11 sierpnia 2013

Sen 93. O tym, co w środku gra

Dusi mnie jakiś nieokreślony wewnętrzny szloch, rzuca mną o ściany mózgu, odcina dopływ powietrza, miesza zmysły, wywołuje stan zamyślenia, gniecie me skronie i pociąga na dno rzeki niby cegła przywiązana do szyi pluszowej przytulanki, która okazała się nie taką, jaką miała być. Potrafię płakać tak, by nikt tego nie zauważył, gorzej - potrafię płakać tak, by inni myśleli, że u mnie wszystko w porządku i żyję całą pełnią radości. Chciałbym być kimś lepszym, mądrzejszym. Kilka lat temu upadłem i rozsypałem się całkowicie, rozpadło się moje wnętrze i nigdy nie poskładało z powrotem. Nawet roztrzaskane i sklejone lustro jest nadal lustrem, a ja... Nic, zero, wielkie nic... Co ja komu zrobiłem, że mam ciągle pod górkę? Naprawdę - modlę się nieraz o to, by położyć się kiedyś do łóżka i już się nie obudzić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz