poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Sen 266. Elbi

Miałem koszmar. Zerwałem się z krzykiem, zsunąłem z kanapy i zwinąłem w kłębek na podłodze. Trzęsie mną, na górze wiatr szarpie okiennicami. Boję się tam pójść. Łapie mnie znów jakiś nieokreślony lęk, huczy w głowie i brak mi tchu. Wiem, że to był koszmar... Taki realistyczny... Nawet teraz słyszę w głowie swój senny krzyk i to uczucie rozdzierania ciała. Elbi... Tam był też Elbi... I to jemu się coś stało... Sen, to był tylko zły sen...
Co się ze mną dzieje? Czyżby wracały lęki? Wolę umrzeć niż przechodzić przez to ponownie. Czuję gdzieś w środku siebie, jakbym się zapadał, jakby jeden organ pożerał inne. Za nieco ponad godzinę wróci Błękitnooki. Znów się zmartwi...
Gdyby nie to, że zawsze mogę tu wejść i coś napisać - zwariowałbym. Mogę tu pisać, to mnie w jakiś sposób wycisza. Internet w pewien sposób daje wolność i anonimowość, nikt przecież mnie nie zna - jestem tylko jakimś tam blogerem o nicku Lemur Katta, a do tego mieszkającym po drugiej stronie kuli ziemskiej. I tyle. Wystarczy.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz