niedziela, 25 października 2015

Sen 344. Sny o potędze

Noc. Zabytkowe Miasto pogrążone w deszczu. Stoimy naprzeciwko siebie po dwóch stronach mostu. Krople wody ściekają po jego pięknej twarzy, mokre ubranie przylega do ciała. Na głowie ma wianuszek z ligustru i śnieguliczek. Uśmiecha się i wyciąga do mnie rękę. Przyzywa mnie do siebie. Idę, lecz mam wrażenie, że most się wydłuża, a on oddala. Zaczynam biec. Mam już chwycić jego dłoń, gdy nagle znika, a ja stoję pośrodku pokoju mojego starego mieszkania. Jest zdemolowane i brudne, na podłodze leżą połamane krzesła, rozerwane poduszki, potłuczone talerze, zniszczone ubrania. Pośród nich znajduję jego ulubioną biało-czerwoną koszulkę. Uciekam z tego miejsca, lecz na drodze staje mi obcy człowiek i daje mi uschnięty wianuszek. Rozpoznaję go i chce mi się płakać i nagle się budzę...
Straszny to był sen.    

1 komentarz: