piątek, 26 lutego 2016

Sen 361. Siwy dym

Dziś rano wszedłem na halę w mojej pierwszej pracy i stanąłem jak wryty. Wszyscy kłócili się ze wszystkimi, a dwóch gostków mało co nie pobiło się ze sobą. Rozglądnąłem się dokoła. Jedna dziewczyna siedziała w kącie i beczała, druga siedziała obok z zaczerwienionymi oczyma. Podszedłem do supervisora i zapytałem: "Horacjo, co tu się wydarzyło?!" Ten spojrzał na mnie i: "Nawet nie pytaj", odparł. Próbowałem zająć się własnymi sprawami, gdy laski spod ściany zaczęły opowiadać mi, co się stało i chciały, bym potwierdził coś na ich korzyść. Do naszej trójki dołączył Horacjo, a potem tych dwóch i znów wszyscy na siebie się darli i się wyzywali. Stałem pośród nich jak głupi. Chciałem coś powiedzieć i od słówka do słówka zostałem wciągnięty w aferę na trzy fajery.
Prawdę mówiąc, wczoraj miałem wolne i nie wiem, co się stało, a i tak wplątano mnie w awanturę. Poszedł dziś siwy dym. Prawdopodobnie jutro ciąg dalszy. Może wezmę dzień wolnego... 

1 komentarz:

  1. Tak, tak, dzień wolnego wskazany, jeszcze się coś przed wylotem do PL wydarzy i dopiero będzie.

    OdpowiedzUsuń