wtorek, 27 sierpnia 2019

598. Komu w drogę - temu czas!


Odliczanie rozpoczęte!
Przygotowania do wyprawy na koniec świata rozpoczęte!
- wiza - gotowa,
- bilety lotnicze - gotowe,
- rezerwacje hoteli - gotowe,
- specjalne ubezpieczenie - gotowe,
- plan wyprawy - gotowy (choć ciągle coś zmieniam i uzupełniam),
- rejestracja w systemie Odyseusz,
- waluta - zakupiona i zamówiona,
- odprawy online (ustawiłem automatyczne odprawy poprzez aplikacje, wydrukowałem e-tickety, zarezerwowałem miejsca przy oknach, resztę zrobię w check in kioskach na lotniskach),
- zebrałem mapki i plany lotnisk oraz informacje o transferach pomiędzy lotniskami a centrami miast,
- wstępne zakupy - gotowe (nowy plecak, buty, czapka z daszkiem, dokupiłem trochę ubrań i potrzebnych gratów),

Co zostało:
- zamówienie waluty,
- kserokopie i elektroniczne skany wszystkich dokumentów i biletów,
- rejestracja w systemie Odyseusz,
- odprawy online + wydruk kart pokładowych,
- wydruk wstępnych mapek,
- drobne zakupy (np. dobre i wygodne buty, czapka z daszkiem, saszetka na dokumenty),

Lista nie jest jeszcze pełna, ciągle znajduję coś nowego lub przypominam sobie o czymś.

Jestem niesamowicie podekscytowany tą wyprawą (choć z drugiej strony zaczyna trzepać mną stres).
Oczywiście przygotowany jestem tylko teoretycznie, bo wielu spraw nie jestem w stanie przewidzieć.
Pytano się mnie, czy czegoś się boję. Tak! Boję się wypadków, na które nie mam żadnego wpływu - katastrofa naturalna, awaria samolotu lub odwołane loty, strajk lub zamieszki, zamach terrorystyczny, mogę gdzieś poważnie utknąć lub zgubić się, może zdarzyć się jakiś wypadek, może zaginąć mój bagaż... Boję się także skomplikowanych procedur na lotniskach...
Niestety, wybieram się na mój koniec świata w pojedynkę i, jeśli się coś wydarzy, będę zdany tylko i wyłącznie na siebie.

Airbus A-380. Moje dwa pierwsze loty z Etihadem. foto z sieci.
Spełnianie marzeń ma swoje dobre i złe strony!
Aby dotrzeć na mój wymyślony koniec świata czekają mnie trzy długie loty. Już dość dawno temu pisałem na blogu, że moim wielkim marzeniem jest podróż samolotem Airbus A-380. I właśnie takim będę wkrótce leciał! I to aż dwa razy! Dwa loty taką wspaniałą maszyną! Pierwszy lot - 7,5 godz., drugi lot - 8,5 godz. Trzeci lot to Boeing 777 - czas podróży to 11 godz.
I wyląduję na swoim końcu świata!

Boeing 777. Trzeci lot z Asiana Airlines. foto z sieci.
Droga powrotna to znów trzy długie loty... Pierwszy to 9 godz., drugi 2,20 godz. i ostatni, powrotny do Londynu, to 14,40 godz. non stop Boeingiem 787 Dreamliner linii Royal Brunei.

Boeing 787 Dreamliner Royal Brunei. foto z sieci.
Oj, będzie się działo! Doczekać się nie mogę!

6 komentarzy:

  1. No proszę, myślę - i mam. Zamierzałam Cię niedługo podpytac o przygotowania i dokładny dzień wyjazdu. Juz kiedyś to pisałam - wielkie wyzwanie, ale jaka będzie satysfakcja po powrocie! Do końca życia tej wycieczki nie zapomnisz.
    Będę trzymać kciuki, żebyś przywiózł same dobre wspomnienia i czekać na obszerną relację. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW
    Gratuluję odwagi. Ja nie odważyłbym się na taki krok!
    Mam nadzieję, że jesli coś cię zaskoczy to tylko pozytywnie.
    Uważaj na siebie i rozkoszuj się każdą chwilą !

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na obszerne relacje z podróży. Baw się dobrze.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to sobie pan posiedzi na samolotowych fotelach. Ciekawych , bezpiecznych przygód życzę.

    OdpowiedzUsuń