poniedziałek, 2 marca 2020

615. Nocną porą

Noc uczy mnie życia. Postrzepione krawędzie szklanego odbicia szarpią się z obrazem realnym. Nie można odróżnić siebie tamtego od siebie tego tutaj. Ja i Nie-Ja. Tak samo jest z wpadającą kroplą deszczu do rzeki. Jednoczy się ona z bytem odwiecznego czasu i zstępuje w uciekającą toń życia. Czy ginie? Nie! Staje się wolnością, staje się życiem, staje się sensem. Ale jak wtedy kształtują się moje postacie Ja i Nie-Ja? Ja jest przeważnie postrzępione i niewyraźne, zmęczone i zagubione, Nie-Ja błyszczy w skrach światła, załamuje niekiedy swe krawędzie i odkształca się, ale jest zawsze pełne. Jest ono szczęśliwsze i bardziej czytelne. 
Nocną porą wszystkie moje Ja wychodzą na zewnątrz. Tak jest najlepiej. Właśnie nocną porą puchacz może okryć je swymi skrzydłami, ćma może przysiąść na potłuczonej ręce, nietoperz przeleci przez ucho, a płocha mysz polna uwije gniazdo w skołtunionych włosach. Noc! Noc jest dobrą porą na zakładanie nowego domu.
Nocną porą najpiękniej błyszczą oczy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz