Nagle chwyta Błękitnego pod rękę i mówi: "Chłopaki, siadajcie! Opowiem wam historię, że padniecie!" Siadamy na rogówce. Roza popija herbatę z ogromnej filiżany i zerka na nas znad jej rantu. "Moja sąsiadka z parteru strasznie się na mnie obraziła", odstawiła herbatę na ławę i oparła się wygodnie na poduchach. "Opowiadała mi, że była na jakimś ślubie i pośród gości była jakaś dziewczyna, dobra znajoma panny młodej, wraz ze swoją dziewczyną i jej córką. Goście weselni wiedzieli o tych paniach i nie reagowali na to, że one są razem. No i słuchajcie...", Roza znów sięgnęła po swoją kosmiczną filiżanę. "Sąsiadka buchała ogromnym gniewem na pannę młodą, że zaprosiła dwie lesbijki na swój ślub i była oburzona tym, że nikt z gości nie był oburzony obecnością tych kobiet w kościele!"
Zapytałam się jej wtedy: "No i co z tego, że one były w kościele? Czy wyblakły obrazy na ścianach? Woda święcona wyparowała? Świece zgasły? Ksiądz zemdlał? Nie rozumiem, o co pani chodzi..." Sąsiadka spojrzała na mnie groźnie i sapnęła: "To obraza boska takich ludzi sprowadzać do kościoła. Kara boska spadnie..." Przerwałam jej od razu: "To dlaczego tam, na miejscu pani nie zwróciła im uwagi, że nie wolno im wchodzić do kościoła?" Zrobiła wielkie oczy i: "Gdyby inni się odezwali, to i ja bym im powiedziała co trzeba..."
Zaczęłam się tak śmiać, że sąsiadka zupełnie zgłupiała. "A co jest w tym takiego śmiesznego?", zapytała z oburzeniem w głosie. "Ktoś Boga obraża, a pani się śmieje!", dodała po chwili. "Jeśli ktoś obraża Boga, to na pewno teraz pani to robi...", syknęłam jej przez kolejny przypływ śmiechu. Weszła do klatki schodowej i, trzaskając drzwiami, zniknęła w swym mieszkaniu.
Dobrze jej dogadała. Nie jest tajemnicą,że ci któzy myslą, że są blisko Boga stoją bardzo daleko od niego.
OdpowiedzUsuń