wtorek, 3 września 2024

674. Pełny rok minął

Naprawdę minął pełny rok? Jakoś nie mogę w to uwierzyć... Gdyby nie przypominający komentarz Adiego to może bym się i nie pokusił na mały wpis... 

(Jestem zaskoczony, że ktoś o nas jeszcze pamięta).

Błękitny przesunął fotel pod balkon, założył słuchawki na uszy (chyba nawet słyszę "Here We Go" Wild), wyciągnął nogi na kratce i udaje, że śpi, a ja zaś postanowiłem napisać kilka słów. Nie obiecuję jakiejś regularności w pisaniu, ale coś tam mogę dziś nastukać. 

Nadal żyjemy! Mieszkamy tam, gdzie mieszkaliśmy (niestety, nasze marzenia o domu z dużym ogrodem się nie spełniły i prawie codziennie mijamy się z blondi szopą i jej rozjazgotanym jorkiem).

Od minionej soboty jesteśmy na urlopach. Na dniach wybieramy się na wieś, nad naszą Odrę. Pozaglądamy w stare dziury, powłóczymy się po lesie, odwiedzimy stare zakątki. Błękitny wypatrzył na stronie internetowej, że jest tam jakiś dom wystawiony na sprzedaż (jego zacięcie nadal mi imponuje), ale doskonale wiemy, że takie plany to poza naszymi możliwościami. Pomarzyć można.

Chyba zatraciłem już nawyk pisania długich tekstów. 

   

3 komentarze:

  1. Może z czasem ta szorstka przyjaźń z blond szopą i jej jorkiem ociepli się. Dajcie sobie szansę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rynek nieruchomości trochę się zmienia. Zaczyna jednak działać demografia i rynek wtórny się uspokoił trochę [to odnośnie zakupu jakiejś rudery (rudery z przymrużeniem oka)].
    Regularności w pisaniu to już ni ma żadnej. No cóż... ja się jeszcze jakoś utrzymuję, ale może dlatego, że piszę bardziej dla siebie, jak dla innych (dla innych to tak przy okazji).

    OdpowiedzUsuń
  3. Łosz do cyca. Wy już nie funkcjonujecie.
    No trudno.

    OdpowiedzUsuń