niedziela, 7 czerwca 2015

Sen 282. Jak dzieci

Wróciłem do domu nieco spóźniony. Zostawiłem zakupy w kuchni i wszedłem po schodach na górę. W sypialni świeciła się tylko nocna lampka. Błękitnooki, trzymając w ustach małą latarkę, siedział po turecku na dnie rozsuwanej szafy i przeglądał zdjęcia w albumie. Spojrzał na mnie, a ja roześmiałem się w głos: "Czyżbyś znalazł nowe miejsce do medytacji?" Usiadłem na skraju łóżka i przyglądałem się mu. "Przyjdź tu", powiedział po chwili. "Ale...", nie dokończyłem, gdyż przerwał mi: "Zgaś lampkę i przyjdź tu." Wyciągnął do mnie rękę. Wgramoliłem się do szafy i nasze twarze znalazły się naprzeciwko siebie. Błękitnooki zasunął drzwi. "I co teraz?", zapytałem szeptem. Uśmiechnął się i przyłożył mi palec do ust. "Ciiii..." zamruczał. Oczy mu błyszczały. Czułem na twarzy jego oddech. Słyszałem bicie naszych serc. Wyłączył latarkę i ogarnęła nas nieprzenikniona ciemność.

1 komentarz: