czwartek, 28 lutego 2013

Sen 46. Tak blisko i zarazem tak daleko

Po ponad 30 godzinach dotarliśmy do polskiego domu. Podróż z Brazylii była długa i trudna - przesiadka pierwsza, w Londynie, dość prosta - wystarczyło dostać się na Victoria Station, gorzej było w Berlinie, gdzie zgubiliśmy się i nie mogliśmy dotrzeć na Berlin Schoenefeld Railway Station. Będąc razem, byliśmy osobno - porozumiewaliśmy się jedynie za pomocą gestów, intuicji i zmysłu wewnętrznego spokoju. Przetrwaliśmy.
Jeszcze na miejscu Błękitnooki odprowadził mnie na dworzec, gdyż sam nie mógł udać się w podróż do Polski. W kilkadziesiąt godzin później odebrał mnie z dworca z drugiej strony półkuli. Był uśmiechnięty i gdy tylko wyłoniłem się z autokaru, zakrzyknął: "W końcu jesteś!!".
Pewnie pojedziemy w miejsce, gdzie po raz pierwszy się zobaczyliśmy - mały placyk w centrum zabytkowego miasta. Ciekawe, czy nasza ławeczka jeszcze tam jest...
Brązowooki został w naszej brazylijskiej mieścinie. Zauważyłem, że trochę tęsknię za jego brązowymi oczami, głosem i zapachem jego bluzy. Myślę o nim, brakuje mi go, codziennie wypatruje od niego wiadomości. Został tak daleko, w odległej Brazylii, ale, gdy tylko zamknę oczy, jest tak blisko, tuż obok mnie... Bardzo go lubię. Wkrótce znów się zobaczymy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz