sobota, 2 marca 2013

Sen 48. Czekanie i cierpliwość nie wystarczą

- Chciałbym zobaczyć się z Elbim - zaskoczyłem rozmową zamyślonego Błękitnookiego.
Spojrzał na mnie znad okularków i wziął głęboki oddech. Myślałem, że zacznie dyskusję, lecz milczał.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale czuję, że powinienem, że tak trzeba, że wypada wyciągnąć do niego rękę, że trzeba porozmawiać, pokazać się...
- Skąd wiesz, że Elbi chciałby z tobą rozmawiać? Może minąłby ciebie bez słowa jak kiedyś...
- Nie wiem tego... Ale czuję, że powinienem... Doskwiera mi jakiś brak...
- Niepotrzebnie... Nie myśl o tym, bo Elbi nigdy nie będzie jak Błękitnooki...
- A Błękitnooki nie będzie jak Elbi, pomimo że łączy was więcej niż można sobie wyobrazić. Wiem o tym, ale ciągle wewnątrz czuję pustkę...
- Będziesz ją czuł jeszcze długo... Być może kiedyś moje miejsce zastąpi Brązowooki i pustka wypełni się nowym aspektem bytu... Elbi odejdzie w niepamięć, ja odejdę w niepamięć, a nasze miejsce wypełni on.
Patrzyłem na niego i niedowierzałem temu, co mówił. Był spokojny, uśmiechał się, splótł ręce na kolanach, obok niego leżała książka, którą wcześniej czytał.
- Ale... - zająknąłem się i spuściłem głowę. Łza stoczyła się po policzku.
- Wiesz dobrze, że sprawa z Brązowookim się nie uda... - zacząłem po chwili. - On żyje w innym świecie niż ja, niż my obaj, on ma inne myśli, inne potrzeby, inne oczekiwania... Brązowooki to inna bajka, on jest inteligentny i przystojny... A ja...
- Czekam tylko na to, by ponieść porażkę - kontynuowałem, licząc esy-floresy na dywanie. - Z jednej strony pragnę, by być blisko niego, chcę czekać na niego i chcę, by on czekał na mnie, ale chcę także zachować w pamięci ciebie. Dostrzegam niebezpieczeństwo, widzę ryzyko, rozumiem to wahanie i niepewność, ale brnę w to wszystko... Nie wiem czemu... Wiem, że to dla mnie się źle skończy, będą łzy, żal i wielkie rozczarowanie, ale nie schodzę z obranej drogi... Boję się tego, co będzie...
Błękitnooki słuchał uważnie. Patrzył wprost w moje oczy, jedynie nerwowo przebierał palcami.
- Bo jako jedyny w nowym miejcu zwrócił na ciebie uwagę, zaczął się tobą w jakiś sposób interesować, a ty to wyczułeś i jakoś zbliżyłeś się do niego. Zaczęło ci na nim zależeć, dlatego też nie zostawiłeś go, gdy on sam potrzebował pomocy. Uwierzyłeś w niego pomimo wielu odrębnych opinii, ba!, zaufałeś mu, co jest u ciebie nie lada wyczynem! A to, co było dalej, potoczyło się naturalnie. Pragniesz wypełnić pustkę wokół siebie i być może widzisz w nim ten brakujący element...
- Wiem, że to bez sensu, ale będę czekał na to, co będzie.
- Będziemy czekać razem. Będziemy się uczyć wytrwałości i cierpliwości. Nic innego nam nie zostało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz