czwartek, 7 marca 2013

Sen 50. Uśmiechając się i patrząc mu w oczy

- Przypomniałem sobie pewną sytuację z Brązowookim - zwróciłem się do nieco zaskoczonej Markizy. - Szliśmy wtedy razem, jak zawsze obok siebie, ramię w ramię, wiesz, jesteśmy prawie tego samego wzrostu, Brązowooki jak zwykle opowiadał mi coś w swoim języku, niekiedy przywoływał angielskie słówko, gdy nie rozumiałem jego wywodu, a gdy tak mówił, co chwilę zaglądał mi w oczy. Odpowiadałem, a on się uśmiechał od ucha do ucha, okrążał mnie, szedł z drugiej strony, kładł rękę na moim ramieniu i nadal mówił o czymś. Kiedy tylko mogłem, zaglądałem w jego piękne oczy, a on się znów uśmiechał. Możesz mi wierzyć lub nie, ale gdy jestem przy nim, to i ja się uśmiecham! Nie umiem tego określić, ale gdy na niego patrzę, wewnątrz mnie coś się dzieje, czuję jakiś ogień, jakiś ucisk, jakieś parcie, coś rozrywa mnie od środka i jednocześnie scala. Tego wieczoru, gdy się żegnaliśmy przed powrotem do swoich domów, zrobił na chodniku śmieszny piruet, stanął twarzą do mnie i rozłożył ramiona... Wtedy, patrząc na niego, pomyślałem: "Ty jesteś mój! Jesteś mój! Nie ma co, nie oddam ciebie! Wszystko już wiem..."
- Ahhh... Markizo... Czemu Życie stawia na naszej drodze takie osoby jak On, jak Błękitnooki i wrzuca nas potem w wir wahania i zagubienia? Czemu Życie bawi się nami niby kot kłębkiem włóczki - najpierw przytula i przymila się do miękkiej i włochatej powierzchni, a potem wbija weń zęby i pazury? To niesprawiedliwe! Dlaczego tak jest?
- Nie wiem tego. Do ciebie przysłało mnie Życie i nakazuje sprawdzać twoje poczynania, ale wiedz, że właśnie to twoje wahanie i zagubienie powodują, że jestem pewniejsza siebie i ciągle ci towarzyszę, rosnę w siłę dzięki twoim uczuciom do Błękitnookiego, a teraz do Brązowookiego...
- Czekasz na moją zgubę?
- Niekoniecznie, ale taka moja rola...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz