czwartek, 28 marca 2013

Sen 59. Otwórz oczy...


Byłem na Niego zły. Wyobrażałem sobie, że jak Go spotkam, powiem to, co myślę, że wykrzyczę się, wyrzucę z siebie żal czekania i zawodu, jaki mi sprawił, tym samym mając nikłe myśli, że może tym razem dostrzeże, jak mocno mi zależy... Lecz gdy tylko zobaczyłem w oknie Jego uśmiechniętą twarz, błyszczące oczy, gdy tylko usłyszałem Jego głos, naznaczony obcym mi akcentem, przypomniałem sobie, jak zawsze odrobinę zniekształca moje imię i... przeszło mi... Wszedł do mojego pokoju i: "Jak się masz? - zagadnął. "Teraz już dobrze" - pomyślałem. Gdy jest obok mnie, jest inaczej, ja jestem inny, wszystko jest inne. Oddycham wtedy spokojnie... Znów czekam jego obecności... Może już jutro nasze oczy otworzą się i spojrzą na świat całkiem inaczej... Tak bardzo bym chciał, by oczy Jego zalśniły i zmieniły barwę codzienności...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz