czwartek, 11 kwietnia 2013

Sen 66. Połączenie

Zdjęcie autorstwa przyjaciela - G.G.
Wlałem wrzątek do filiżanek i zamieszałem łyżeczką ciemniejącą powoli wodę. Błękitnooki siedział z podkulonymi nogami na kanapie i przerzucał kanały w telewizorze. Gdy wszedłem do pokoju, wyciszył odbiornik, tak że migały tylko nieme obrazy. Podałem mu herbatę, a on ostrożnie dotknął ustami brzegów gorącego naczynia. Usiadłem tuż obok i zwróciłem się w jego stronę.
- Zbliżają się twoje urodziny, potem imieniny - odezwał się.
- Echhh... nic specjalnego - odparłem. - U nas w rodzinie raczej celebruje się imieniny. Każde kolejne urodziny przywołują świadomość przemijania, ulotności życia i jego marności.
Zapatrzyłem się w okno przysłonięte do połowy granatowymi storami.
- I będę o 9 lat starszy od własnego ojca - dodałem z półuśmiechem i odchyliłem głowę w stronę prażącego słońca.
Spojrzał na mnie z nieco zaskoczoną miną, przysunął się bliżej i przymknął oczy w blasku słonecznych promieni.
Wsparci na łokciach odchyliliśmy się do tyłu. Nasze dłonie, zanurzone w nagrzanym piasku, spotkały się i trwały wzajemnie przez dłuższą chwilę. Wystawiliśmy twarze do pełnego słońca,  słuchaliśmy rytmu bicia naszych serc, oddychaliśmy tym samym powietrzem i tęskniliśmy do złączenia się w planetarnym pyle po to, by nigdy więcej się nie szukać.
Potem Błękitnooki poszedł nad brzeg morza. Przywoływał mnie gestami, gdy po kolana stał w wodzie i wyciągał z niej muszle i rozgwiazdy, uśmiechałem się, gdy na głowie i na ramionach siadały mu rybitwy i mewy i krzyczały do niego, by podał im schwytaną w pośpiechu rybę. Błękitnooki udawał, że je odgania, nurkował, wznosił się z nimi ponad wodę i kręcił się dokoła siebie z rozstawionymi ramionami niczym kolorowy bąk w dziecięcym pokoju. Obserwowałem go i swym sercem robiłem zdjęcia, by wkleić je potem do albumu, o istnieniu którego on nawet nie wiedział.
Sięgnąłem za kanapę i przysunąłem kilka poduszek, by podłożyć je pod plecy. Przez okno wpadały do pokoju ostatnie przebłyski zachodzącego słońca. Zerknąłem na śpiącego obok Błękitnookiego i przykryłem go piaskowym kocem. Plaża opustoszała, ptactwo umilkło, słońce skryło się za horyzontem, fale syczały i przewalały się przez siebie z tępym odgłosem wrzenia zimnej wody. Poprawiłem poduszkę pod jego głową, strzepałem na dywan ziarenka piasku i przylgnąłem ustami do jego czoła.
- Zabiorę cię wkrótce do mojego świata - wyszeptał. - Tam już zawsze będziemy razem... 

2 komentarze:

  1. Morze godne polecenia, spokojne, ciepłe, sprzyjające relaksowi.
    W niektórych morzach żyje wiele drapieżnych zwierząt, które mogą parzyć/meduzy chełbi/ lub zjęść -rekiny.
    MAreinero

    OdpowiedzUsuń