środa, 28 sierpnia 2013

Sen 104. Sam obok siebie

Jest środek nocy. Wróciłem do domu. Spojrzałem na moje puste łóżko i odechciało mi się spać. Siedzę na murku przy domu w spodniach Brązowookiego (zapomniałem mu oddać), zarzuciłem kaptur na głowę, piję wino z butelki i palę papierosa za papierosem. Cisza. Spokój. Pustka dokoła. Słyszę kapanie rosy z pobliskich krzewów i bicie mego serca. Samotność. Już przywykłem i mogę się z tego faktu cieszyć. Wkrótce minie rok, jak jestem w Brazylii. Nieraz nie wiem, co mógłbym ze sobą zrobić. Idę zrywać kwiaty.

1 komentarz:

  1. "Dzięki kontaktowi z pięknem czułem, że żyję - nie w taki sposób, jak przy uderzeniu młotkiem w palec, ale w sensie współuczestniczenia w czymś wielkim, czymś, co mnie przenikało i czego w naturalny sposób byłem nieodłączną częścią. Był to doskonały powód do trwania przy życiu i zarazem subtelna wskazówka, że być może śmierć to nie wszystko" Peanatema
    Czasem mam wrażenie, że tkwię gdzieś pomiędzy samotnością, a tym "współuczestniczeniem" i chyba świadomość, realność jednego i drugiego ma sens.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń