czwartek, 20 listopada 2014

Post 206. Zjebanie

Zbierało się ziarnko do ziarnka, rosło "coś" w zatrważającym tempie i potem się spierdoliło. Runęło jak domek z kart, zawaliło się, rozsypało jak podmyty przez wodę piaskowy zamek. Szkoda słów. Najpierw przybyła Markiza i narobiła awantur, potem wyjechał do Polski Lemurek Błękitnooki, teraz spieprzyło się wszystko w pracy - definitywnie zrezygnowałem, w ostatnią niedzielę dałem wymówienie. Pizda, główna szefowa, szaleje - co chwilę wymyśla nowe zadania, czepia się o byle gówno (np. masz odpięty guziczek w koszuli, nie możesz mieć skarpetek we wzorki (!!)), zmienia grafik z dnia na dzień nie informując o tym pracowników, zrzuca na nocną zmianę dosłownie wszystko i każdego dnia powiększa listę przydzielonych zadań, a jeśli się czegoś nie zrobi lub zrobi się to niedokładnie, grozi dyscyplinarka. U nas nocna zmiana zaczyna się o godz. 17. 00 i do samej północy produkcja idzie pełną parą. Co się da, to uprzątamy w trakcie, ale czyszczenie maszyn, mycie wszystkiego - podłóg, śmietników i całej drobnicy możemy zacząć dopiero po północy. W sobotę na nocce byłem sam, gdyż Złotko został odesłany do domu. Cały zakład sprzątać skończyłem dopiero po 11 godzinach, a i tak według niej było źle i dostałem opierdol. Zapytałem jej, dlaczego nie przydzieliła mi nikogo do pomocy, stwierdziła, że całe sprzątanie może wykonać jedna osoba, a zatrudnienie dwóch to już jest koszt dla firmy. Wkurwiłem się maksymalnie i następnego dnia dałem wymówienie. Nie tylko ja jeden, gdyż w ostatnim czasie odeszło dwóch kolegów z nocnej zmiany. Ja jestem trzeci, z tego co słyszałem, szykuje się do rezygnacji jeszcze trzech pracowników (w tym mój dobry kolega, który jest supervisorem), i są to osoby z samych nocek. Wszyscy mają dość.
Co teraz? Jeśli mam szukać pracy tu, w Brazylii, to decyduję się na przeprowadzkę do innego miasta, a jeśli się nie uda, to wracam do Europy. Może się gdzieś zahaczę, a jak nie to wrócę do Polski i coś tam będę kombinował. Najgorsze jest jednak coś innego - co ja powiem Błękitnookiemu? On jeszcze nie wie... Tu mamy dom! Płakać mi się chce! Chcę położyć się spać i rano się już nie obudzić. Markiza jest bliska zwycięstwa...

1 komentarz:

  1. Markiza nie jest bliska zwycięstwa, bo dom możecie mieć wszędzie, gdzie tylko będziecie chcieli....

    OdpowiedzUsuń