niedziela, 1 lutego 2015

Sen 237. Życie to niekończąca się podróż

Walizka ponownie spakowana. Tydzień temu wróciłem z wycieczki po Meksyku i nawet nie zdążyłem zagrzać miejsca, a już mi trzeba znów wyjeżdżać. Przede mną droga powrotna - do domu. Tym razem nikt tam na mnie nie czeka... Najpierw wyrzuciłem z mojego życia Brązowookiego, potem Marudanę, zrezygnowałem z pracy i wyjechałem z nadziejami na poprawę wszystkiego. A teraz wracam do Belo Horizonte, do miejsca, w którym się wszystko zaczęło. Niestety wracam sam. Błękitnooki zostaje z rodzicami w Zabytkowym Mieście. Czeka mnie ciężki okres - ponowna aklimatyzacja, załatwienie nagromadzonych spraw, szukanie pracy, być może mniejszego mieszkania, a może nawet i przeprowadzka, ale to w najgorszym wypadku. Boje się tylko jednego - że może mi się to wszystko nie udać...

4 komentarze:

  1. Uda się ,bo Ja w Ciebie wierzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba te blogi od innych czytam w zbytnim biegu, ale czegoś nie rozumiem. Wpierw przylot z Belo coś tam do kraju raju. Zdaje się, że w komentarzach pytałem się o przemyślaną decyzję czy coś podobnego, ale nawiązałem do obecnej sytuacji w nim. Teraz czytam o powrocie - do domu. Do jakiego domu, tego w Belo, czy jeszcze masz gdzieś jakiś dom, bo chyba nie nadążąm? No i czy ta decyzja jest podobnie przemyślana jak przyjazd tu?

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzisz, Kattuś? Nie mogłeś pojąć dlaczego: "Enigmatyczne wyznania Lemura Katty". :-D

    OdpowiedzUsuń