czwartek, 6 sierpnia 2015

Sen 307. Pewne zabawy są niebezpieczne także dla dorosłych

Błękitnooki przytaszczył niedawno z garażu naszą wielką walizkę. Patrzyłem na niego nieco przymrużonym okiem, gdy szacował, co się zmieści, a co będzie trzeba zostawić. "Do wyjazdu mamy jeszcze ponad dwa tygodnie...", odezwałem się, ale uciszył mnie kiwnięciem dłoni. "Tym razem nie zmieścimy się do jednej", zawyrokował. "Skoro rezygnujemy z Turcji, trzeba wziąć nam więcej ciepłych ubrań", podsumował. "Przecież trochę naszych rzeczy jest u twojej mamy. Nie potrzebuję brać połowy szafy...", wzruszyłem ramionami. Ułożył na dnie walizki kupione prezenty, powkładał kilka serii szpargałów i ubrań i z uśmiechem oznajmił: "Zmieścimy się w tej jednej". "Oczywiście, że tak. Pod warunkiem, że nie kupisz jeszcze dwóch par butów, kilku par spodni i tuzina polówek", zaśmiałem się, gdy wyszczerzył zęby i zwrócił się w moją stronę. "Mam ci odgryźć ten niewyparzony język?!",  zasyczał. "Spróbuj tylko...", nie dał mi skończyć, a już gonił mnie dokoła stołu. "Co robicie?!", gonitwę przerwał nam nieco piskliwy głosik. Przy drzwiach stał Enrique i patrzył na nas wielkimi oczyma. Błękitnooki puścił moją rękę, podszedł do niego i zmierzwił mu włosy. "Bawimy się w kotka i myszkę", odparł z rozbawioną miną. "Aha!", zawołał chłopiec. "Mogę się pobawić z wami?" "Nie, bo jesteś za mały", Błękitnooki spojrzał na mnie konspiracyjnie. "Nieprawda! Mój tato mówił, że jestem już duży!", zaoponował Enrique i skrzyżował z przodu ręce. "Do tej zabawy jesteś za mały", spokojnie odparł mu Błękitnooki i schylił się nad walizką, by uprzątnąć ją ze środka salonu. "Gdzie znów jedziesz?", zapytał ponownie gość. "Wkrótce jedziemy do naszego kraju na wakacje", Błękitnooki dał mu paczkę ciastek i wskazał na stolik. Enrique przysiadł się do mnie i zaczął otwierać folię, gdy do salonu bezceremonialnie weszła Markiza, a za nią Baba w czerwonej chuście na głowie i jeszcze jedna Baba o bardzo dziwnej fizjonomii. "A co tu się, do cholery jasnej, dzieje?!", zaskrzeczała i wzięła się pod boki. Na jej widok Błękitnooki stanął na baczność i zaniemówił, ja wsparłem się rękoma o blat stołu , a mały Enrique zastygł w zdumieniu z otwartą buzią i trzymanym w ręce ciastkiem...      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz