wtorek, 1 grudnia 2015

Sen 353. Dzień za dniem


Takim samolotem chcielibyśmy w przyszłym roku polecieć na wakacje do Australii. Na razie zbieramy kasę. Czy uzbieramy? Tego jeszcze nie wiemy.
Od trzech tygodni w nowej pracy mam pełny etat, ale i tak biorę wszystkie ekstra godziny. Dodatkowo dorabiam sobie w drugim miejscu. Pracuję tam już 10 miesięcy. Pamiętam, jak mówiono mi, że wytrwam tam nie więcej niż dwa miesiące, gdyż wszyscy moi poprzednicy rezygnowali nawet po tygodniu lub dwóch. Pewnie dziwią się do tej pory, że przychodzę.
Błękitny nadal pracuje przy projektach i raz na jakiś czas musi jechać do stolicy. Czas ucieka bardzo szybko. Nie możemy wprost uwierzyć, że nastał już grudzień. Wczoraj spędziliśmy wspólnie cały wieczór. Leżeliśmy na łóżku i bawiliśmy się w ścienny teatrzyk cieni, potem czytaliśmy sobie na głos baśnie Andersena i słuchaliśmy klawesynowego koncertu Henryka Mikołaja Góreckiego (na klawesynie gra Elżbieta Chojnacka). I tak uciekają nam dni.      

2 komentarze:

  1. Te wczasy w Australii, to taki cel, który ma przyćmić szarość kolejnych dni?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam w klubie tych, którzy dziwią się, że już jest grudzień i przypomnieli sobie niedawno o Andersenie. :) Kilka dni temu stwierdziłam, że muszę przywieźć jego księgę z domu rodzinnego do obecnego mieszkania.

    OdpowiedzUsuń