piątek, 23 sierpnia 2013

Sen 99. Szepty nocy

Jest środek nocy. Niedawno wróciłem z pracy. Zapatrzyłem się w ciemne okno, zlustrowałem swój pokój, nalałem do kubka czerwonego wina z butelki stojącej koło szafy. Zrzuciłem z siebie pracownicze ubrania i poszedłem pod prysznic. Lubię usiąść na dnie brodzika i czuć na sobie lejącą się z góry wodę. To taka domowa ulewa. Włożywszy czystą bieliznę, zamknąłem się na klucz w pokoju. Pogasiłem wszystkie światła i, siedząc na skraju łóżka, zapatrzyłem się w ciemne okno. Z zewnątrz dochodziły do mnie odgłosy nocnego miasta - jakieś zagubione krzyki ludzkie, dalekie szczekanie psa, świst spadającej gwiazdy, policyjny kogut, gwizd lokomotywy i szum wiatru w koronie niedalekiego drzewa. Chyba zaczęło kropić, wiatr wzmógł na swej sile i zastukał w szybę. Wysłał mi zaproszenie. Podszedłem do stojącego przy ścianie lustra i spojrzałem na odbicie kogoś, kogo chyba nie znam zbyt dobrze - podsinione i zmęczone oczy, krótkie ciemnoblond włosy, małe, wąskie usta, przeciętny nos i smutne czoło. Odwróciłem lustro do ściany, by nic nie zobaczyło i otworzyłem na oścież okno. Sięgnąłem po ramkę ze zdjęciem stojącą na komodzie, przejechałem dłonią po jej powierzchni i się uśmiechnąłem, następnie odpiąłem z szyi łańcuszek ze złotym medalionem i ściągnąłem obrączkę, którą dostałem od niego. Zostawiłem ją obok zdjęcia i wszedłem na parapet. Wiatr szarpał podkoszulką, a deszcz zacinał po ciele. Daleko w dole majaczył zarys schodów prowadzących na pobliski parking, a tuż przy chodniku w świetle latarni stał rząd ławek. Trzymając się okiennej ramy,uniosłem twarz w stronę zasłoniętego chmurami nieba. Czułem na twarzy i na szyi zimne krople deszczu. W samej bieliźnie i białym podkoszulku czekałem na silniejszy powiew wiatru, w myślach liczyłem uderzenia serca i słuchałem tego, co powie mi noc. Wtem całym ciałem wstrząsnął gwałtowny dreszcz i popłynęły mi łzy. Zszedłem na dół, usiadłem na łóżku i zacząłem płakać jak nigdy dotąd. Minęła prawie godzina od tego, jak się nieco wyciszyłem, ale okno nadal jest otwarte...

8 komentarzy:

  1. Proszę nie rób głupstw,jeszcze może być dobrze,wierzę w to i w Ciebie dobry człowieku.A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym był "dobrym człowiekiem", tak jak piszesz, nie spotkałoby mnie to wszystko. Po co się starać, skoro nie ma to sensu?

      Usuń
    2. Przyjmujesz z gruntu błędne założenie, że dobrych ludzi nie spotykają złe rzeczy. Ależ jak najbardziej spotykają! A po cóż w Biblii umieszczono historię Hioba?

      Usuń
    3. Ale ja nie wierzę w Biblię. Jest ona dla mnie tym samym co np. Trylogia Sienkiewicza.

      Usuń
    4. Nie chodzi o to, żebyś w nią wierzył. Przytoczyłem ją jako przykład bardzo starego dzieła literackiego - tekstu kultury, w którym już wtedy zdawano sobie sprawę ze wspomnianej przeze mnie reguły i uznano ją za tak ważną, że podkreślono w postaci ważnej opowieści. A więc już wtedy wielu ludzi musiało popełniać ten sam błąd, co Ty teraz, Katto. Po prostu - shit happens, kak gawariat Francuzy. ;-)

      Usuń
  2. Jest to jakiś sposób na czucie czegokolwiek, chociażby kropli rozbijających się o policzki.

    OdpowiedzUsuń