sobota, 24 sierpnia 2013

Sen 100. Luka

To pewne, że do mojego złego samopoczucia dołożyła się utrata filozoficznego światopoglądu. Wystarczyła jedna rozmowa i to, co mnie trzymało, co dawało mi jakieś podstawy optymizmu i stanowiło grunt dla mojego egzystencjalnego pokładu, upadło, roztrzaskało się. To, w co wierzyłem, przestało istnieć. Moja filozofia życia i egzystencji przestała istnieć. Mój rozmówca zwrócił uwagę na coś, czego ja nie dostrzegałem, i okazało się to logiczne. Luka w systemie filozoficznym obaliła mój światopogląd, nie mam na czym się teraz oprzeć, czuję się oszukany i pusty, a to, w co wierzyłem, okazało się baśnią. Aktualnie nie mam żadnego punktu odniesienia, nie mam celu, do którego mógłbym dążyć, nie mam wiary, która dawałaby mi nikłą nadzieję. Mam wrażenie, że każdy człowiek powinien mieć jakąś tam wiarę, jakieś filozoficzno-egzystencjalne oparcie i żyć według jej zasad. A ja?

1 komentarz:

  1. To bardzo dobry kolejny punkt wyjścia wg mnie, taka sytuacja "weryfikacji" podstaw światopoglądowych. W gruncie rzeczy zgadzam się w kwestii, że każdy człowiek w "coś" wierzy. Ba, wszystko chyba na tym oparte i każda nauka nawet, a w szczególności filozofia każda, każda matematyka, nauki przyrodnicze. I postawiłabym śmiałą hipotezę, że nie da się tego być może unkinąć, usunąć. Założenia a priori, słowniki pojęć pierwotnych.. Złożone, chyba nigdy w pełni "świadome" jednostkowe światypoglądy, czyli z konieczności zaistniałe, dobudowywane nawet bez naszej całkowietej kontroli, czy woli.
    I cóż możemy - uświadamiać sobie, badać, dążyć do pełności obrazów, ich niesprzeczności.. Czy to osiągalne? Tego na ten moment ja np. nie wiem i to jest mój bodziec do dalszych "badań".
    Ileż razy musiałam sobie zweryfikować coś w swoim "systemie" filozoficznym. Ile razy wtórnie przyjrzeć się hierarchii i przedefiniowaniu wartości, które się dokonało. To wszystko co się dzieje na nas wpływa - zewnętrzny świat, jak i wewnętrzne "naturalne" przemiany, dojrzewania, zbiory doświadczeń. I chyba z konieczności to wymusza zmianę naszego postrzegania, naszego, wydawałoby się "jądra", trwałego i wypracowywanego światopoglądu. Czyli jednak nie jesteśmy z nim tożsami? (tego nie wiem) Tylko czy to źle? Z pewnością dążymy nieustannie zarówno do "teorii wszystkiego", jak i dopracowania "złotych zasad", może życiowego credo.
    Trudno mi sobie wyobrazić odrzucenie całości, tak w jednej chwili.. O ile można przekreślić pewne rzeczy (tym bardziej cenne są opinie, przekonania innych osób weryfikujące nasze założenia, np. by nie wpaść w "błędne koło"), o tyle system, światopogląd istnieje nadal - zubożony, bądź właśnie wzbogacony.
    Przecież to piękne:) Ocalić to co najcenniejsze, pozbyć się balastu tego co sprzeczne, niezupełne - nie poprzez dedukcyjne założenia, a dzięki "weryfikacji" tym razem. Odnaleźć w tym siłę, odkryć siebie i te "nowe" części siebie, tego Katcie życzę i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń