wtorek, 1 lipca 2014

Sen 159. Sto pytań do...

Na blogowego mejla otrzymałem (w sumie otrzymaliśmy) list od jakiegoś czytelnika (podpisał się tylko inicjałem "K") z serią różnych pytań. Błękitnooki tylko się uśmiechnął, mi w sumie jest to obojętne. Otóż tego kogoś niesamowicie ciekawi nasze życie prywatne. Ale po co to mu wiedzieć? Padła seria pytań: o wiek, imiona, pracę, zawód, gdzie mieszkamy, dlaczego się ukrywamy pod pseudonimami, jak wyglądamy, czemu piszemy tak dziwnie (nie rozumiem tego sformułowania - dziwnie, tzn. po marsjańsku?). I znów pada pytanie - po co to mu wiedzieć? W treści wpisów ukrytych jest mnóstwo informacji o nas - trzeba tylko uważnie czytać. Dalej - ten ktoś proponuje nam spotkanie w czasie naszego sierpniowego urlopu w Polsce. Uzasadnił to w lakoniczny sposób, cytuję: "Bo chcę was zobaczyć". Tylko tyle?  Z całym szacunkiem dla "K" - nie jesteśmy na pokaz, a popatrzeć sobie można na manekina w galerii. Jesteśmy normalnymi, przeciętnymi, nie zwracającymi na siebie uwagi mężczyznami, jakich mija się codziennie na ulicach każdego z miast - konkludując - nie jesteśmy ani piękni, ani mądrzy i nie wychylamy się w żaden sposób poza ustalone normy, a tak nawiasem mówiąc - "okres spotkań" mamy już dawno za sobą, więc jakiekolwiek spotkanie jest niemożliwe. Powyższymi wyjaśnieniami nie mamy zamiaru urazić ani "K", ani nikogo innego. Cenimy sobie spokój i prywatność, a blog jest po to, by sobie był i nie posiada żadnej wartości etycznej, literackiej, artystycznej, edukacyjnej, prospołecznej czy jakiejkolwiek innej. W ogóle jesteśmy zdziwieni tym, że tutaj ktoś zagląda i czyta o naszym, niestety już, nieco monotonnym życiu. Ślemy pozdrowienia i do następnego wpisu.
Katta i Błękitnooki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz