piątek, 17 października 2014

Sen 192. Dżibutanie

"Skąd jesteście?", przeważnie tak pytają się nas miejscowi i różnej maści tubylcy, którzy przypadkowo usłyszą naszą rozmowę w mieście. Dość często pytają o to, czy jesteśmy Rosjanami, a gdy zaprzeczamy, dziwią się i mówią: "Mówicie po rosyjsku, a nie jesteście Rosjanami?" i odchodzą, kiwając głowami. "Nie jesteśmy!", wołamy na odchodnym. Wczoraj usiedliśmy w kawiarni, zamówiliśmy kawę i ciastka tortowe i, oglądając zdjęcia z Egiptu, wspominaliśmy nasz wyjazd. Dokoła stolika kręcił się kelner i ciągle się nam przyglądał i co chwilę rzucał okiem na zdjęcia. W końcu nie wytrzymał i zapytał: "Przyjechaliście z Rosji?". Zaśmialiśmy się, a Błękitnooki przewrócił oczyma. "Nie. Jesteśmy z Dżibuti", odpowiedział spokojnie. Chłopak wytrzeszczył oczy i zrobił pół kroku w naszą stronę. "Skąd?", zapytał. "Z Dżibuti", odparł Błękitnooki. "Ah", westchnął kelner i odszedł. Wrócił po chwili i, z prawie że obrażoną miną, prychnął: "Ale takiego kraju przecież nie ma!" Spojrzeliśmy po sobie i buchnęliśmy śmiechem. Na serio w Belo jest nieraz dziwnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz