poniedziałek, 2 marca 2015

Sen 251. Pełna chata wspomnień

Jeszcze nigdy nie mieliśmy w domu tylu gości co dzisiaj. Jest Markiza ze swoją znajomą, Babą w czerwonej chuście na głowie, jest Drwal, jest Anioł Błękitnooki, jest także Elbi Błękitnooki. Kolację zjedliśmy na tarasie. Lemurek Błękitnooki przygotował grilla, ja zaś zrobiłem kilka stosów kanapek i zaparzyłem wiadro herbaty z cytryną. Obserwując rozgwieżdżone niebo, gawędziliśmy i debatowaliśmy o życiu i jego problemach, o tęsknotach i bolączkach, o przeszłości i przyszłości. Wspólnie uprawialiśmy podwórkową filozofię życia roztrząsając kwestie straconych nadziei i marzeń, które nigdy się nie ziszczą lub zostały bezpowrotnie zaprzepaszczone. Wspominałem Elbiego, który prawdopodobnie już nie pamięta mojego imienia, wspominałem przyjaciela z dzieciństwa znikającego w czeluściach rzeki, a po kilkudziesięciu latach pojawiającego się przed drzwiami mojego domu. "Nigdy mi o tym nie mówiłeś", zwrócił się do mnie Błękitnooki z miną nieco zdziwioną. "Nie mówiłem, gdyż przeczuwałem, że kiedyś wróci, że całkiem niespodziewanie spadnie z nieba i znów wypije ze mną herbatę z sokiem z czarnej porzeczki", odparłem z uśmiechem i pogładziłem go po policzku. Lemurek Błękitnooki zaś wspomniał dzień, w którym się poznaliśmy - wrześniowe popołudnie, naszą rozmowę o gwiazdozbiorach, o niebie i o deszczu i wietrze bez końca oraz niefortunny spacer nad rzekę, której głębia okazała się dla niego końcem życia. Wspomniał też Elbiego, który nie pamięta już jego imienia, a którego zapach znajduje na swojej piżamie po każdej niespokojnej nocy. Zatęskniliśmy za dzieciństwem - za warzywnym ogrodem babci, za pełną opajęczynionych staroci szopą dziadka, za kwiatowymi rabatami, sadem, białą Nuką, wielkimi pomarańczowymi dyniami, lasem pełnym poziomek i grzybów. "Tamten czas istnieje tylko w naszej pamięci", skwitowałem. "Nie ma już babci ani dziadka, nie ma już białej Nuki, a nasz dom, sad i ogród już nie istnieją", zapłakałem. "Istnieją i zawsze będą istnieć, dopóki my istniejemy", stwierdził Lemurek Błękitnooki, po czym uniósł się z fotela, odgarnął mi włosy z czoła i ucałował je serdecznie. Zgasły gwiazdy i zapadła głęboka noc.  

5 komentarzy:

  1. Pamięta, na pewno pamięta Twoje imię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adasiu, wątpię w to. Z tego, co wiem, zatarł wszystkie ślady, jakie nas łączyły.

      Usuń
    2. Katta przecież wiesz, że nie zapomina się. Można zatrzeć ślady, można przegonić wspomnienia w najdalszy zakamarek, ale wykasować? Nie da się. On na pewno pamięta Twoje imię. Pamięta, że byłeś w jego życiu. Choć to nie znaczy, że o Tobie myśli.

      Usuń
    3. Jestem pewny na 100%, że o mnie nie myśli, a pewnie i imię się mu gdzieś zapodziało... W końcu prowadzi(ł) życie bardziej towarzyskie niż ja...

      Usuń