Tagi
Anglia
(30)
Antropologia
(296)
Brazylia
(123)
Dzieciństwo
(9)
Dziwne przypadki Katty
(166)
Elbi
(77)
Emigracja
(156)
Fantasmagorie
(46)
Filmy i seriale
(32)
Fotki
(74)
Inne inności
(170)
Inne Lemury
(26)
Katta Supervisor
(7)
Książki
(44)
Lemur Błękitnooki
(187)
Lemur Brązowooki
(47)
Lemur Jasnowłosy
(4)
Lemur Zmartwychwstały
(3)
Markiza
(46)
Odkrycia Lemura
(18)
Okolice Lemurii Małej
(9)
Opowieść na faktach
(3)
Podróże
(82)
Powszechność
(58)
PPirx
(8)
Praca
(90)
Real Katty
(55)
Rozterki Katty
(54)
Sny Katty
(42)
Tęsknota
(71)
Uczucia
(128)
Wrażenia
(275)
Zabytkowe Miasto
(30)
Życiowa filozofia Katty
(49)
poniedziałek, 2 marca 2015
Sen 251. Pełna chata wspomnień
Jeszcze nigdy nie mieliśmy w domu tylu gości co dzisiaj. Jest Markiza ze swoją znajomą, Babą w czerwonej chuście na głowie, jest Drwal, jest Anioł Błękitnooki, jest także Elbi Błękitnooki. Kolację zjedliśmy na tarasie. Lemurek Błękitnooki przygotował grilla, ja zaś zrobiłem kilka stosów kanapek i zaparzyłem wiadro herbaty z cytryną. Obserwując rozgwieżdżone niebo, gawędziliśmy i debatowaliśmy o życiu i jego problemach, o tęsknotach i bolączkach, o przeszłości i przyszłości. Wspólnie uprawialiśmy podwórkową filozofię życia roztrząsając kwestie straconych nadziei i marzeń, które nigdy się nie ziszczą lub zostały bezpowrotnie zaprzepaszczone. Wspominałem Elbiego, który prawdopodobnie już nie pamięta mojego imienia, wspominałem przyjaciela z dzieciństwa znikającego w czeluściach rzeki, a po kilkudziesięciu latach pojawiającego się przed drzwiami mojego domu. "Nigdy mi o tym nie mówiłeś", zwrócił się do mnie Błękitnooki z miną nieco zdziwioną. "Nie mówiłem, gdyż przeczuwałem, że kiedyś wróci, że całkiem niespodziewanie spadnie z nieba i znów wypije ze mną herbatę z sokiem z czarnej porzeczki", odparłem z uśmiechem i pogładziłem go po policzku. Lemurek Błękitnooki zaś wspomniał dzień, w którym się poznaliśmy - wrześniowe popołudnie, naszą rozmowę o gwiazdozbiorach, o niebie i o deszczu i wietrze bez końca oraz niefortunny spacer nad rzekę, której głębia okazała się dla niego końcem życia. Wspomniał też Elbiego, który nie pamięta już jego imienia, a którego zapach znajduje na swojej piżamie po każdej niespokojnej nocy. Zatęskniliśmy za dzieciństwem - za warzywnym ogrodem babci, za pełną opajęczynionych staroci szopą dziadka, za kwiatowymi rabatami, sadem, białą Nuką, wielkimi pomarańczowymi dyniami, lasem pełnym poziomek i grzybów. "Tamten czas istnieje tylko w naszej pamięci", skwitowałem. "Nie ma już babci ani dziadka, nie ma już białej Nuki, a nasz dom, sad i ogród już nie istnieją", zapłakałem. "Istnieją i zawsze będą istnieć, dopóki my istniejemy", stwierdził Lemurek Błękitnooki, po czym uniósł się z fotela, odgarnął mi włosy z czoła i ucałował je serdecznie. Zgasły gwiazdy i zapadła głęboka noc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pamięta, na pewno pamięta Twoje imię.
OdpowiedzUsuńAdasiu, wątpię w to. Z tego, co wiem, zatarł wszystkie ślady, jakie nas łączyły.
UsuńKatta przecież wiesz, że nie zapomina się. Można zatrzeć ślady, można przegonić wspomnienia w najdalszy zakamarek, ale wykasować? Nie da się. On na pewno pamięta Twoje imię. Pamięta, że byłeś w jego życiu. Choć to nie znaczy, że o Tobie myśli.
UsuńJestem pewny na 100%, że o mnie nie myśli, a pewnie i imię się mu gdzieś zapodziało... W końcu prowadzi(ł) życie bardziej towarzyskie niż ja...
UsuńMoże masz rację.
OdpowiedzUsuń