1.
- Przyjedź do Zabytkowego. Pogadamy, pójdziemy na piwo - przez telefon namawia mnie R.
- Nie wiem. Pogoda pod psem, a dopiero co podreperowałem u siebie anginę. Zresztą, nie tylko ja... - odpowiadam.
- No, rozumiem - naciska R. - Na pewno nie jest aż tak źle. Wiesz, że nie trawię za bardzo tego twojego fagasa, ale możesz go wziąć ze sobą. Jakoś to przeżyję...
- A czy on to przeżyje? - Parsknąłem do telefonu.
- Czemu go tak nie lubisz? - Zapytałem po chwili.
- Bo uczepił się ciebie jak rzep psiego ogona! Tęsknię za tobą i Elbim... - głos się nieco załamał.
- Rozłączam się! Zadzwoń do mnie, jak trochę ochłoniesz - przerwałem R. w połowie zdania.
- Rozmawiamy szczerze, tak?!
- Tak.
- Więc mówię to, co myślę! Z Elbim byliście jak dwie połóweczki czerwonego jabłuszka...
- Jedziesz, jedziesz... - zaśmiałem się z przekąsem.
- To były piękne czasy... - usłyszałem głębokie wzdychanie z drugiej strony.
- To nie ja dokonałem takiego wyboru - sprowadziłem R. z chmur na ziemię.
- Żal mi go. Tyle.
- Zagubił się...
- Gówno prawda! Sorry! Stchórzył! Podkulił ogon pod siebie i spierdolił! Sorry! I tyle w temacie! - Głos R. zadrżał.
- W środę będę mógł się wyrwać do Zabytkowego. Wcześniej to raczej nie. I pogadam z Błękitnym o ewentualnym spotkaniu. Okey?
- Okey! Okey! Czekam na wiadomość! - Telefon R. zamilkł, a ja stałem jak otępiały i patrzyłem w zalane deszczem okno.
2.
- Tęsknisz za nim jeszcze? - Pyta A.
- Nie. Już raczej nie. Zresztą nie wiem - odpowiadam. - Przestał przychodzić do mnie w nocy. Zniknął z moich snów.
A. patrzy na mnie.
- Gdybym przypadkowo go spotkał w realu, podałbym mu rękę i przywitał się z nim - uśmiechnąłem się.
- Po tym, co ci zrobił, wydrapałabym mu oczy. Nienawidziłabym go!
- Nie umiem nienawidzić. Zresztą nienawiść niszczy tego, co nienawidzi, bo temu drugiemu to całkiem obojętne. Po prostu podałbym mu rękę, gdyby mnie poznał oczywiście, i zapytał: "Jak się masz?"
- Zmieniłeś się!
- Dojrzałem?
3.
- Wybierz! - Markiza uniosła głos i wskazała palcem na dwie postaci na wpół zanurzone w kłębiącej się mgle.
- Nie zrobię tego!
- Albo jeden, albo drugi! - Krzyknęła i popchnęła obu w stronę krawędzi.
Obaj mieli związane z tyłu ręce i zaklejone taśmą usta. Elbi w rozpiętej do połowy czarnej koszuli i dżinsach, Błękitnooki w czerwonym podkoszulku, krótkich spodniach i mieniącym się w deszczu złotym łańcuszku na szyi.
- Albo jeden, albo drugi! - Krzyknęła ponownie.
- Nie!
- Zatem żaden?
Stali tuż nad krawędzią mostu. Daleko w dole rozbijała się o skały wzburzona woda.
- Wybieram obu!
- Nie możesz!
- A jednak!
Przez sekundę mignęły mi ich twarze i otoczyły mnie wiatr i ciemność.
- O! O! Tego się nie spodziewałam... - zawyła Markiza.
4.
- Obudź się!
- Hmm....
- Miałeś koszmar...
- Tak, chyba tak...
Jego piżama pachniała perfumą i nim samym.
Tagi
Anglia
(30)
Antropologia
(296)
Brazylia
(123)
Dzieciństwo
(9)
Dziwne przypadki Katty
(166)
Elbi
(77)
Emigracja
(156)
Fantasmagorie
(46)
Filmy i seriale
(32)
Fotki
(74)
Inne inności
(170)
Inne Lemury
(26)
Katta Supervisor
(7)
Książki
(44)
Lemur Błękitnooki
(187)
Lemur Brązowooki
(47)
Lemur Jasnowłosy
(4)
Lemur Zmartwychwstały
(3)
Markiza
(46)
Odkrycia Lemura
(18)
Okolice Lemurii Małej
(9)
Opowieść na faktach
(3)
Podróże
(82)
Powszechność
(58)
PPirx
(8)
Praca
(90)
Real Katty
(55)
Rozterki Katty
(54)
Sny Katty
(42)
Tęsknota
(71)
Uczucia
(128)
Wrażenia
(275)
Zabytkowe Miasto
(30)
Życiowa filozofia Katty
(49)
Koszmary senne w PL, za niedługo przestaniesz tu przyjeżdżać.
OdpowiedzUsuń