niedziela, 13 marca 2016

Sen 369. Dialogi niepełne

1.
- Przyjedź do Zabytkowego. Pogadamy, pójdziemy na piwo - przez telefon namawia mnie R.
- Nie wiem. Pogoda pod psem, a dopiero co podreperowałem u siebie anginę. Zresztą, nie tylko ja... - odpowiadam.
- No, rozumiem - naciska R. - Na pewno nie jest aż tak źle. Wiesz, że nie trawię za bardzo tego twojego fagasa, ale możesz go wziąć ze sobą. Jakoś to przeżyję...
- A czy on to przeżyje? - Parsknąłem do telefonu.
- Czemu go tak nie lubisz? - Zapytałem po chwili.
- Bo uczepił się ciebie jak rzep psiego ogona! Tęsknię za tobą i Elbim... - głos się nieco załamał.
- Rozłączam się! Zadzwoń do mnie, jak trochę ochłoniesz - przerwałem R. w połowie zdania.
- Rozmawiamy szczerze, tak?!
- Tak.
- Więc mówię to, co myślę! Z Elbim byliście jak dwie połóweczki czerwonego jabłuszka...
- Jedziesz, jedziesz... - zaśmiałem się z przekąsem.
- To były piękne czasy... - usłyszałem głębokie wzdychanie z drugiej strony.
- To nie ja dokonałem takiego wyboru - sprowadziłem R. z chmur na ziemię.
- Żal mi go. Tyle. 
- Zagubił się...
- Gówno prawda! Sorry! Stchórzył! Podkulił ogon pod siebie i spierdolił! Sorry! I tyle w temacie! - Głos R. zadrżał.
- W środę będę mógł się wyrwać do Zabytkowego. Wcześniej to raczej nie. I pogadam z Błękitnym o ewentualnym spotkaniu. Okey?
- Okey! Okey! Czekam na wiadomość! - Telefon R. zamilkł, a ja stałem jak otępiały i patrzyłem w zalane deszczem okno. 

2.
- Tęsknisz za nim jeszcze? - Pyta A.
- Nie. Już raczej nie. Zresztą nie wiem - odpowiadam. - Przestał przychodzić do mnie w nocy. Zniknął z moich snów. 
A. patrzy na mnie.
- Gdybym przypadkowo go spotkał w realu, podałbym mu rękę i przywitał się z nim - uśmiechnąłem się.
- Po tym, co ci zrobił, wydrapałabym mu oczy. Nienawidziłabym go!
- Nie umiem nienawidzić. Zresztą nienawiść niszczy tego, co nienawidzi, bo temu drugiemu to całkiem obojętne. Po prostu podałbym mu rękę, gdyby mnie poznał oczywiście, i zapytał: "Jak się masz?"
- Zmieniłeś się! 
- Dojrzałem?

3.
- Wybierz! - Markiza uniosła głos i wskazała palcem na dwie postaci na wpół zanurzone w kłębiącej się mgle.
- Nie zrobię tego!
- Albo jeden, albo drugi! - Krzyknęła i popchnęła obu w stronę krawędzi.
Obaj mieli związane z tyłu ręce i zaklejone taśmą usta. Elbi w rozpiętej do połowy czarnej koszuli i dżinsach, Błękitnooki w czerwonym podkoszulku, krótkich spodniach i mieniącym się w deszczu złotym łańcuszku na szyi.
- Albo jeden, albo drugi! - Krzyknęła ponownie.
- Nie!
- Zatem żaden?
Stali tuż nad krawędzią mostu. Daleko w dole rozbijała się o skały wzburzona woda. 
- Wybieram obu!
- Nie możesz!
- A jednak!
Przez sekundę mignęły mi ich twarze i otoczyły mnie wiatr i ciemność.
- O! O! Tego się nie spodziewałam... - zawyła Markiza.

4.
- Obudź się!
- Hmm....
- Miałeś koszmar...
- Tak, chyba tak...
Jego piżama pachniała perfumą i nim samym. 

1 komentarz:

  1. Koszmary senne w PL, za niedługo przestaniesz tu przyjeżdżać.

    OdpowiedzUsuń