piątek, 9 kwietnia 2021

646. Pięciozłotówka wrzucona w błoto

"Czy to jest normalne, co on wyprawia??", Błękitny z wyrzutem spojrzał najpierw na mnie, a potem uniesieniem głowy wskazał na Średniego Cezara. Zerknąłem na tamtego z politowaniem. Stał przy oknie. Zawinął się w firanę jak egipska mumia i próbował obgryzać, jak jeszcze nigdy w porze zimowej wcześniej kwitnącą, trawę świętojańską. Na pomoc wzywał wszystkich świętych, klął jak szewc i szczerzył zęby, a gdy się odkręcił z firany, nie patrząc na płynący z zewnątrz ziąb, otworzył okno i nerwowo zapalił papierosa. "Rzucając mu wtedy na ulicy tę pięciozłotówkę, wylałeś nasze dziecko z kąpielą", stwierdziłem, odnosząc się do sytuacji. "Gore!", wzdrygnął się Błękitny, "Pieprzyć pięć złotych! Najgorsze jest to, że on, jak krowa, trawę żre!"       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz